Tymek Gliszczyński: Zagrałem w reklamie Lidla z Robertem Lewandowskim, mam czas na bycie ministrantem
Mam 12 lat i jestem aktorem. Wszystko zaczęło się przypadkiem, kiedy starszy brat Jędrzej zagrał w „Kobietach mafii 2” i teledysku. Też chciałem spróbować i w ten sposób połknąłem bakcyla aktorstwa. Zagrałem w serialach „Na sygnale”, „ Brzydula” „Tylko nie piątek”, „Instrukcja kochania”. Na premierę czekają dwa pełnometrażowe filmy, w którym zagrałem, „Czerwone maki” o generale Andersie oraz „Sezony”. Miałem też okazję polecieć samolotem wojskowym do Bułgarii, gdzie zagrałem epizod w filmie o generale Andersie „Czerwone maki” (na potrzebę roli musiałem zgolić włosy). Zagrałem też na deskach Teatru Wielkiego Opery Narodowej, czyli na największej scenie w Europie. Wcieliłem się w rolę Chłopca Johna w operze Peter Grimes w reż. Mariusza Trelińskiego.
Aktorstwo to nie jedyna moja pasja, bo trenuję jeszcze lekkoatletykę i akrobatykę, jestem harcerzem, a od niedawna ćwiczę boks i kalistenikę. Czy dla aktorstwa rzuciłem szkołę i edukację? Nie, ale zmieniłem system edukacji z tradycyjnego na edukację domową. Można mnie nazwać Chmurowym weteranem, bo w Szkole w Chmurze jestem od czterech lat. Dzięki edukacji domowej mogę spełniać swoje marzenia o aktorstwie. Aby grać w filmie czy serialu, trzeba temu podporządkować całe dnie – wielogodzinne castingi, na plan zdjęciowy często trzeba przyjechać wcześnie rano i być do późnych godzin. Szkoła w Chmurze daje mi poczucie, że mogę robić to, co chcę. Kocham aktorstwo, a Szkoła dała mi poczucie, że mam czas na pasje, nie muszę się martwić, że mam sprawdzian jutro.